poniedziałek, 27 października 2014

Od Ruki c.d.- Ryoko

Nie wiedząc dokładnie o co w tym chodzi, przyglądałem się chłopakom. Wiem, że jeden z nich był jakimś tam lalusiem z Pokolenia Cudów, ale nic poza tym. Dziewczyny tłoczące się obok wysokiego blondyna zaczynały być strasznie, ale to strasznie irytujące. Po chwili ten blondyn spojrzał na mnie po czym zrobił zdziwioną minę.
-To twój kolega? – zapytał wskazując na mnie palcem – Ktoś ty?
-Nie gadam z obcymi – wyszczerzyłem zęby w uśmiechu – Mówiliście coś o graniu? Chętnie pooglądam.
Ryoko nie czekając dłużej, po prostu ruszył w stronę boiska do kosza. Nie mając nic do roboty, powlokłem się za nimi, spoglądając ukradkiem na chłopaków. Sam Ryoko, zachowywał się jakby inaczej. Może to na myśl o za niedługo mającym miejsce meczyku pomiędzy nim a tym gościem? Nie miałem pojęcia i tak szczerze to nie chciałem się w to mieszać. Kiedy byliśmy na boisku, po prostu siadłem na tyłku, a oni zaczęli grać. Muszę przyznać, że wyglądało to całkiem imponująco. Pomimo tego, że blondyn miał nad Ryokiem przewagę, chłopak radził sobie całkiem nieźle. Spojrzałem na zachmurzone niebo, kompletnie odłączając się od oglądania. Spojrzałem na nich dopiero wtedy, kiedy usłyszałem łomot i cichy krzyk. To co zobaczyłem, sprawiło, że spadłem z drewnianej ławeczki śmiejąc się. Waląc nogami o ziemię i śmiejąc się najgłośniej jak umiałem, wpatrywałem się w leżących na siebie chłopaków. Na wet nie chciałem wiedzieć, jak do tego doszło. Po prostu dalej się śmiałem, kiedy poczułem na sobie wrogie spojrzenia chłopaków. Przestałem się śmiać i wstałem dalej trzymając się za brzuch.
-Takie to śmieszne? – Ryoko burknął.
-A żebyś wiedział – znowu parsknąłem śmiechem.

<Ryoko? Przepraszam, że tak długo D: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz